piątek, 6 września 2013

Rozdział 4 "Nowa para i niezbyt miłe spotkanie"

Spacerowałam jut tak z 10 minut.Po drodze wstąpiłam do jakieś lodziarni.Kupiłam sobie dwie gałki lodów  truskawkowych i wyszłam.W pewnym momencie wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Jak łazisz?-krzyknęłam ze złości bo lód który przed chwilą trzymałam w ręce wylądował na mojej koszulce.
-Sorry,ale to ty na mnie wpadłaś.
-To ja miałam pierwszeństwo!
-Dobra,ok to ty miałaś pierwszeństwo,ale proszę nie krzycz tak.A dałabyś mi swój numer?
-Chyba na łeb upadłeś.Obcym ludziom numeru nie dale.Żegnam cię.-odeszłam lecz nie było mi dane wrócić spokojnie do domu.
-A może dla mnie zrobisz wyjątek i dasz mi swój numer?
-Nie!Zostaw mnie w spokoju!-zaczęłam biec.Na szczęście go zgubiłam.Nie wiem dlaczego,ale czułam jakbym znała tego chłopaka od dobrych paru lat.Kogoś mi przypominały te jego czekoladowe oczy i blond włosy.Do domu dotarłam o równej 12.00.
-No Laura wreszcie jesteś.Umyj ręce i siadaj do stołu bo nakładam ci obiad.-powiedziała mama.Po zjedzeniu całego posiłku zadzwoniłam do Raini,Seleney,Olivi,Caluma i Noah'a żeby się spytać czy pochodzilibyśmy po mieście tak jak wczoraj.Umówiliśmy się na 13.30.
Oczami Ross'a
Dzisiaj w parku wpadłem na jakąś ładną dziewczynę.Nie wiem dlaczego,ale mi kogoś przypominała.Niestety nie dała mi swojego numeru.Te jej piękne oczka i długie brązowe włosy z blond końcówkami przypominały mi Laurę.
Tak bardzo bym chciał żeby to była ona,ale to marzenie jest akurat nie do spełnienia.Waśnie szykuję się na spotkanie z Kiersey Clemons- moją  byłą przyjaciółką jeszcze z podstawówki.Przyznam,ze kiedyś się w niej bujałem,ale nie wiem czy teraz coś do niej czuję .Wyszedłem z domu o 13.00 bo o 13.30 mamy się spotkać w parku.Na miejsce dotarłem punktualnie.Brunetka już  tam była.
-Hej Kira.
-Hej Ross.Gdzie idziemy?
-Nie wiem.Może do wesołego miasteczka?
-Ok.-odpowiedziała.Po niecałych 20 minutach byliśmy na miejscu.Przejechaliśmy się już na każdej czynnej karuzeli oprócz diabelskiego młynu.
-Chodź teraz na diabelski młyn .-ciągnęła mnie za sobą Kira.Gdy byliśmy na samej górze to karuzela jak na złość się zatrzymała.Jej naprawa ma potrwać godzinę.
-Ross ja się boję!-przytuliła się do mnie Kiersey.
-Po prostu nie patrz w dół.
-Ross?
-Tak?
-Ja muszę ci coś powiedzieć.
-No wal śmiało.
-No bo ty mi się podobasz.Ja wiem,że ty cały czas czekasz na Laure,ale musisz pogodzić się z faktem,że ona wyjechała i już nigdy nie wróci.Nie możesz cały czas żyć przeszłością.Musisz znaleźć sobie kogoś innego.No,więc...chcesz ze mną chodzić?
-Ale po co? Po bułki?
-Tak Ross po bułki,ale teraz na poważnie.To tak czy nie?
-No możemy spróbować.-powiedziałem po czym uśmiechnąłem się do brunetki siedzącej obok mnie.Wreszcie ta przeklęta godzina minęła i mogliśmy zejść z tej przeklętej karuzeli.Nadal nie wiem dlaczego zgodziłem się na chodzenie z Kirą.Chyba zaczyna mi odbijać.
__________________________________________________
Tak,wiem rozdział miał być dodany przedwczoraj no,ale szkoła pokrzyżowała moje plany zadaniami domowymi.Według mnie rozdział jest taki nijaki no,ale przecież tak to jest jeśli pisze się coś na siłe.Następny rozdział przewiduję,że pojawi się w niedzielę,ale nic nie obiecuję bo zawsze moje plany mogą uledz zmianie.Za wszystkie wejścia i komentarze z góry dziękuję!
Natka =3
 
 

3 komentarze:

  1. Rozdział super!!
    Mam nadzieje że nastepny rozdział sie pojawi w niedziele!! *.* ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. PLISSSSSS W NIEDZIELE DODAJ NEXTAAA ! KOCHAM TEGO BLOGA ! ROZDZIAŁ JESTT CUDOWNY ;) :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki ty masz talent !!!! Boski ten rozdział !!! Czekam na nexta :**

    OdpowiedzUsuń